Przejdź do treści

Historia podróżowania w Tatry: Jak to dawniej robiono

Przewodnik tatrzański
Opublikowane według Michał Jarząbek-Giewont w Zakopane · niedziela 07 Maj 2023
Tatry od przeszło wieku cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Dawna podróż do Zakopanego trwała dwa dni a taki wyjazd był prawdziwym przedsięwzięciem. Należało wystarczająco wcześniej starannie przygotować się do podróży i zabrać całe wyposażenie potrzebne podczas dłuższego pobytu we wsi pod Tatrami. Do póki do Zakopanego nie dotarła kolej, podróż tutaj była prawdziwym wyzwaniem. Poniżej opis takiej podróży barwnie przedstawiony przez osoby, które pokonały dawną trasę z Krakowa do Zakopanego.

MARIA STECZKOWSKA


Droga z Krakowa do Zakopanego

dawniej w Tatry podróż
Zwyczajnie przyjeżdżał po nas furman umyślnie przysłany ze Zakopanego; kto by jednak nie miał sposobności zamówienia go stamtąd, może z łatwością wystarać się o wózek góralski w dzień targowy na Kleparzu lub Podgórzu, bo górale od Nowego Targu lub Szczawnicy podejmują się chętnie dla zarobku zboczyć kilka mil drogi. Zakopianie bywają z żelazem we czwartek i sami się wywiadują o podróżnych, których by mogli zabrać z powrotem. ---

Na południowo zachodnim krańcu widnokręgu rysuje się niepewnie poważna Babia Góra; bliżej i więcej ku zachodowi widać sterczące zwaliska zamku Lanckorony i bielejące mury krakowskiego kościoła.---
Pół mili za Mogilanami opuszczamy wyborny gościniec cesarski, a zwracamy się boczną drogą ku Myślenicom. Piękna droga zachwyca nas ciągle. ---

Miasteczko Myślenice, dosyć schludne i mile, leży bardzo malowniczo nad rzeczką Bysinką w dolinie Raby, z trzech stron niezbyt wysokimi otoczone górami.---
W całej jej długości rozsypane zagrody dwóch rozległych wsi Stróży i Pcimia. Chaty góralskie małe, niskie, dosyć ubogie, po części słomą, po części gontami kryte, porozrzucane pojedynczo, czepiają się pochyłości gór.

--- królowa Beskidu, Babia Góra --- otoczona całą gromadą sióstr swoich, wznosi nad nimi dumne czoło, zwykle aż do św. Jana smugami śniegu świecące. Tak dojeżdżamy do karczmy zwanej Zabornia, gdzie można mieć wygodny nocleg lub popas. ---

Przejechawszy most na Dunajcu, stajemy na obszernym rynku Nowego Targu, którego środek zajmuje ratusz, a boki po części niskie domki, po części zaś porządne piętrowe kamienice, których coraz więcej przybywa. Tu jest oberża, sklep korzenny, apteka, poczta i kilka żydowskich sklepików, w których dostanie rozmaitych towarów. ---

Po drugiej stronie drogi wznosi się samotna, dosyć wyniosła skała, od drogi zupełnie prostopadła, z drugiej strony położysta i ślicznym gaikiem odziana, na której wierzchołku stoi murowana altana. Piękną tę skałę zowią tutaj Skałką. ---

Altana, zupełnie teraz zaniedbana, stoi otworem, na ścianach mnóstwo napisów różnej wartości. Z Białym Dunajcem styka się piękna wieś Poronin z drewnianym, od pół wieku stojącym kościółkiem. Stąd aż do kościoła w Zakopanem rachują jeszcze milę drogi.

Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin,
wyd. II, przejrzane i pomnożone, Kraków 1872 (wyd. I-1854 r.).


KAZIMIERZ ŁAPCZYŃSKI


dawnie do zakopanego
Przed zachodem słońca na najętym góralskim wózku wyjeżdżałem z Saskiego Hotelu w Krakowie. Wista!” zawołał góral na gniadego konika, targnął jednym lejcem i wózek potoczył się ku Rynkowi. Obok Sukiennic, obok Wieży Ratuszowej, obok Wawelu, przez Stradom, Kaźmierz, Podgórze i wyjechaliśmy za miasto. ---
Późno w nocy stanęliśmy w Myślenicach.

Nazajutrz z rana Antek naprawiał u kowala zepsute koło, ja tymczasem wyszedłem przed oberżę popatrzeć na kwadratowy rynek miasteczka, otoczony białymi domami. ---
Niedaleko za Myślenicami dojechaliśmy do Raby i odtąd droga pilnowała się rzeki. Jechaliśmy ku południowi w kierunku przeciwnym biegowi wody, dźwigając się po trosze coraz wyżej i wyżej. ---

Chaty, jak na podgórzach, kryte jeszcze słomą, ale już po górsku rozrzucone nad rzeką, po uboczach gór, po lasach i polanach. ---
Góry, świerki, górale i góralskie chaty, Raba, skały --- i piersi moje wołały mi radośnie: już Karpaty! ---

Jechaliśmy nowym karpackim wąwozem. Jego dno tworzyła wąziutka dolina Lubieńki, prawą ścianę stanowił Klimas, lewą Przyłęcz, łącząca Szczebel z Wielkim Lubaniem, a Mały Lubań, o dobrą milę od nas odległy, drogę nam z przodu zamykał. Nie było innej rady, tylko na jego wierzchołek wyjechać, chcąc się z parowu na świat wydostać. Tam też i dążyliśmy, dźwigając się po trochu ku górze. ---

Zszedłem z wózka, żeby ulżyć zasapanemu gniadoszowi, wyprzedziłem go i stanąłem po kwadransie na szczycie Małego Lubania. Wspaniały krajobraz roztoczył się u nóg moich; nie był to widok dla malarza, ale kilkunastomilowy chaos gór, pól, wsi i lasów, zamknięty zachodnim Beskidem z Babią Górą na czele. Widoki z wysokich szczytów mają w sobie jakiś odurzający narkotyk. ---

Naprawdę zasępiłem czoło, poczułem się samotny na świecie, tęskne przeczucie ścisnęło mi serce; a to wszystko dlatego, że tą razą ani Łomnica ani Giewont, ani Granat, ani Wołoszyn, ani Krywań nie wyjrzeli na drogę, po której śpieszyłem ku nim. Zapomnieli!  ---

--- cóż, kiedy Łomnicy nie było! Dopiero gdy zjeżdżałem z Obidzowej Góry (2200 stóp), królowa odkryła obłoczną zasłonę i w całym blasku śniegu i w granitów majestacie, prowadzonym przez braci olbrzymów, ukazała się oczom stęsknionym. ---

Słońce zaszło, cienie pokryły dolinę, ale Tatry jakby wniebowzięte jaśniały. Sądziłem, że Łomnica ostatnią pochodnię zagasi, ale nad zachodnie wirchy nadciągnął wielki samotny, rubinowy obłok, ozłocił odbitym od siebie światłem Rohacze i one, chociaż nie wprost ze słońca płynącym światłem, jaśniały jednak najdłużej, jak gdyby najwyższe tatrzańskie szczyty. ---

Po pięciotygodniowym pobycie w Szczawnicy ---
siedziałem znowu na jednokonnym góralskim wózku i znajomą drogą dążyłem ku Nowemu Targowi. ---

O zachodzie słońca przyjechaliśmy do Nowego Targu. Koń popasał; ja tymczasem skupowałem zapasy żywności, gdyż nie miałem zamiaru jechać na prawo ku Krakowu, lecz na lewo w Tatry, a wiecie zapewne, że nasze ukochane granitowe iglice nie mają jeszcze, jak nieszczęśliwe Alpy, na każdym kroku karczemek z cienką kawą, z rozbratlem i z zatabaczonym Niemcem. W Tatrach życie obozowe. ---

Obrazy tatrzańskie. Lato pod Pieninami i w Tatrach,
„Tygodnik Ilustrowany”, 1862.


MICHAŁ BAŁUCKI


W drodze

Wycieczka w Tatry odbyta w 1859 r.

góral z furką
Lipcowe słońce dogrzewało mocno, miasto się wyludniło z mieszkańców; ułożyłem więc sobie zrobić kilkutygodniową wycieczkę w Tatry, i w najbliższy dzień targowy wybrałem się na Podgórze wyszukać jednokonną góralską furmankę. Przypadek szczęśliwy zdarzył, że, gdym mijał Zamek, zobaczyłem młodego górala z dziewczyną, zagapionych na Zygmuntowską Wieżę. ---

przed wieczorem wyjechaliśmy z Krakowa. Mały tłusty konik szparko nas ciągnął na Mogielańską Górę. Spod kościoła otoczonego lipami raz jeszcze rzuciłem pożegnanie miastu.

Od Myślenic kraj coraz więcej był nierówny, górzysty; droga prowadząca ponad Rabę to się wznosiła, to opadała na dół; nad rzeką ciągnęły się lasy, zza lasów wypłynął księżyc i srebrnym, magicznym światłem oblał okolicę. Przy tym oświetleniu wody Raby wydawały się jak wielkie zwierciadła położone jedne na drugich, a w zwierciadłach przeglądał się księżyc, błękitne niebo i ciemne lasy, a nad tym wszystkim sina mgła jak lekka muślinowa zasłona, za którą widne były wierzchołki porębskiego lasu. Mijaliśmy kościółek w Pcimiu; ---
--- byłem na wysokości Góry Obidowy, skąd pierwszy raz Tatry miałem zobaczyć.

Trudno mieszkańcom dolin i równin dać wyobrażenie o górach, przelać w nich z całą wiernością wrażenie, jakiego człowiek wtedy doznaje. ---
--- dajcie sinym obłokom twardość granitów, podnieście je do ogromu, rozdzielcie cieniem na tysiące załomów, przepaści - to wszystko u spodu świerkowymi ubierzcie lasami, a będziecie mieli choć jakie takie wyobrażenie o górach. ---

Przed nami na pierwszym planie rozciągała się nowotarska równina. Biały i Czarny Dunajec jak wstęgi rzucone wiły się po niej i wiązały ze sobą za miastem. Nad równiną wysterczała biała wieża parafialnego kościoła, a po lewej stronie drogi drewniana kapliczka Św. Anny
i cmentarz. ---

--- znajdowałem się już w rynku Nowego Targu, zabudowanym domami rozmaitych stylów. Dwie kamienice piętrowe, kilka domów murowanych, kilka drewnianych z podcieniem - przed apteką i handlami korzennymi ławeczki zielone, na których przedniejsi obywatele odbywają swoje posiedzenia. ---

Niecałe pół mili za Nowym Targiem jest wieś Szaflary. Jest to jedna z najmniej wdzięcznych wiosek podhalańskich. Okolica skąpa w lasy, chaty ścieśnione i gęsto zbudowane, rzadko gdzie ocienione drzewkiem. Dwór sam w szczerym polu kawałek od lasu ponuro wygląda ---.
Nad dworem wznosi się skała wapienna, na niej coś jak kapliczka lub altanka, lub coś gorszego. ---

Podróż w Tatry,
„Opiekun Domowy”, 1865.


JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI


Dnia 10 sierpnia wyruszyliśmy do zwykłej przystani podróżnych chcących tę stronę Tatrów odwiedzać do Zakopanego. Droga wiodła na Czorsztyn i Niedzicę, brzegami Dunajca, okolicą znaną z wielu opisów, z mnóstwa rysunków, a nawet świeżych fotografij Wyspiańskiego ze Lwowa ---

Nie dojeżdżając do Nowego Targu, łańcuch Tatrów w całym majestacie się odsłaniał, coraz wyraźniej zarysowując na horyzoncie. Słońce się miało ku zachodowi. Część gór przebiegały, osłaniały i przerzynały mgły, które się najdziwniej kłębiąc, to uciekały w głąb, to występowały r naprzód, wieszały się na wierzchołkach i opadały dołem. Jaskrawe promienie zachodu na chwilę karmazynowo, czerwono, dziwnie oświetliły Tatry. Cóż to był za widok! jaki koloryt! obraz niedorównanej piękności. Staliśmy i patrzyli w zachwyceniu.

Zdawało się, że czarodziejska kraina alpejska chciała się nam już z dala pokazać w całym blasku, jakby mówiła:
Otom jest! pokłońcie się królowej. Krajobraz ten z nowotarskiej doliny był tak majestatyczny, ogromny, przedstawił się z taką linij uroczystością i blaskiem barw, że niemal religijne jakieś czynił wrażenie: dusza się podnosiła, serce biło, myśl Boża tymi szczytami stała rubinowo wypisana na niebiosach, jakby długi wiersz Księgi Objawienia. Ale powoli, po kończynach głoski tego chorału gasły, zacierały się; mgły zwyciężały, promienie czepiły się tylko gdzieniegdzie wierzchołków; barwy przechodziły w coraz zimniejsze, sine, szare i ten czarodziejski obraz znikł już, dojeżdżając do Nowego Targu.

W sobotę dnia 11 go wyjechaliśmy z Nowego Targu z drobnym deszczykiem, który, zbliżając się ku Tatrom, coraz stawał gęstszy i smutniejszy. Łańcucha gór przed nami nie było już ani śladu, nic, tylko mglisto-deszczowa powłoka szara przerażająca bezbarwnością. ---
1867 r.

Z wycieczki do Tatrów
„Kłosy” , 1868.

DEOTYMA (JADWIGA ŁUSZCZEWSKA)


--- kto jedzie w karpaty, musi się wybierać z zapasami żywności, kobiercami, sprzętem gospodarskim i, zgoła tak jak się w każdą podróż wybierali na praojcowie.
pojazd szybko spuścił się z Mogilańskiej Góry i odtąd cała droga upływała mi w kolejnym witaniu i żegnaniu górskiego widnokręgu. ---
--- słońce już dobiegało południa, gdyśmy stanęli pod wysoką górą Luboniem, przed sielskim domkiem, położonym poza wsią noszącą nazwisko tej góry; ochocza gosposia sporządziła nam wiejskie przysmaki, któreśmy spożyli pod drewnianą wystawką domu ---.

Za wioską urywa się nagle doskonała bita droga, jaką mieliśmy od Krakowa; jedzie się przez kamieniste łożyska wpół wyschłych potoków, przez jakieś dzikie i przykre parowy ---
Na drugi wypoczynek stanęliśmy w wiosce zwanej Zabornia, gdzie domek dla gości stoi na szczycie panującym bieskidzkiemu krajobrazowi. ---

Dom zajezdny, poważnie rozsiadły na rynku, pełen był gości; ledwie jeszcze w głębi dziedzińców znaleziono jedno mieszkanie. ---
Wyszedłszy rano rano na rynek Nowego Targu, spostrzegliśmy, że owo miasto, co wczoraj przy zmroku wydawało się miastem, przy dziennym świetle raczej na dużą wieś wygląda. ---
--- wieś Szaflary; dwór obszerny po lewej stronie się bieli, a od zachodu widać skaliste wzniesienie, na którym stał zamek szaflarski, ów zamek, co tak dramatyczne przebywał koleje. ---
W Szaflarach wzięliśmy górala za przewodnika; droga też wciąż kamienista, a niekiedy stroma, dla ciężkiego powozu stawała się trudną.

Wrażenia z Karpat
„Gazeta Warszawska”, 1860.

Michał Jarząbek - Giewont autor artykułu
Przewodnik tatrzański — ponad 10 lat doświadczenia w oprowadzaniu po Tatrach i Zakopanem. Rodowity góral z Zakopanego i miłośnik przyrody tatrzańskiej. Przewodnictwem zajmuje się zawodowo, oprowadza grupy oraz indywidualne osoby po górach. Prywatnie pasjonat jazdy na rowerze oraz fotografii krajobrazów górskich.


Nie ma jeszcze żadnych recenzji.
0
0
0
0
0
Wróć do spisu treści